Popatrzmy na drzewo. Co roku ten sam cykl, można by powiedzieć, że nuda. Co roku wypuszcza listki, które rozkwitają, by potem opaść. W międzyczasie listki wszystkie kolory i formy osiągają. I tak co rok.
No i tutaj zwrócić uwagę pragnę, że niby co roku to samo, a wcale że nie, bo listek do listka nie podobny, niby ten sam się rodzi, a jednak inny, nowy.
Nowy jest nowiuśki, jest pierwszy raz, wcześniej go tutaj jeszcze nie było, to jego pierwszy i ostani cykl. Od urodzenia aż do śmierci, finalnie stając się nawozem dla drzewa.
Samo drzewo w tym rozważaniu, zaś porównać możemy do pola kwantowego czy świadomości.
Zaczynasz powoli ogarniać niewłaściwie zrozumiany temat reinkarnacji i przypisanych mu ideoligii?
Tak jak listek, jesteś nowy, jesteś pierwszy raz i jak umrzesz, to już nie wrócisz. Masz tylko ten strzał, a na końcu zasilisz pole kwantowe/świadomość energoinformacyjną formą.
Bo tak jak nowy liść, ma pełną informację z drzewa, to jednak znajomości listki z roku na rok ze sobą nie mają żadnej.
Proponuję zatem, poobserwować drzewa i ich manifestację życia, ich dostojny sposób przyjęcia każdych warunków atmosferycznych, ich piękne formy, kolory i kształty.
Następnie proponuję równie dostojnie spojrzeć na swoje istnienie, zachwycając się każdą jego formą, kolorem i kształtem, póki trwa…
Dzięki wielkie za czytanie.